Rzeźba, Zabawkarstwo

POL,

Stryszawa

    Pan Tadeusz Leśniak zajmuje się wyrobem regionalnych ptaszków, rzeźb oraz zabawek nawiązujących do 200-letniej tradycji zabawek stryszawskich. Z twórczością ludową ma bliski kontakt od dziecka, ponieważ obróbką drewna zajmowali się jego rodzice – Emilia i Edward Leśniakowie (p. Emilia w 1999 roku otrzymała nagrodę im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej”). Wszystkie zabawki pana Tadeusza są wykonywane ręcznie, przy pomocy tradycyjnych narzędzi.

    Pan Tadeusz jest laureatem wielu nagród. W 2018 r. został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Posiada również nagrody przyznane na arenie międzynarodowej, m.in. we Francji, Turcji i Hiszpanii. Swoje umiejętności przekazuje uczniom podczas Warsztatów Twórczych w Stryszawie. Jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Ludowych oraz LGD „Podbabiogórze”.

    Zabawkarstwo żywiecko-suskie zostało w 2016 r. wpisane na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.

    Kontakt
    e-mail: tadeusz_lesniak@wp.pl
    telefon: +48 602502048

     

     

     



          For privacy reasons YouTube needs your permission to be loaded.
          Wyrażam zgodę

          Fragment rozmowy przeprowadzonej w ramach Letniej Szkoły Tradycji. Więcej informacji o Letnich Szkołach Tradycji tutaj.

          Leśniak Tadeusz (TL) – twórca ludowy, zabawkarz, pracownik Gminnego Ośrodka Kultury w Stryszawie oraz Centrum Zabawki Drewnianej w Stryszawie
          Renata Chudzik (RCH) Dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Stryszawie i Centrum Zabawki Drewnianej w Stryszawie

          TL: Nazywam się Tadeusz Leśniak, ze Stryszawy pochodzę i robię już zabawki właściwie nie wiem od kiedy. Nauczyłem się od rodziców i od dziadków, którzy robili zabawki od samego początku jak tylko pamiętam. Nie wiem kiedy się nauczyłem, ponieważ nie miałem innych zabawek jak drewniane. Klepaki, samochody, klepaki jakieś tam ptaszki, koniki i w sumie dawniej dzieci pomagali rodzicom. Ja to widocznie też robiłem. (…) no nie wiem kiedy się nauczyłem, ale jakoś tam od razu umiałem. I później pomagałem rodzicom tak jak dzieci pomagali z grubsza, bo tam malowaliśmy albo coś tam próbowaliśmy podrzeźbić. A jak byłem większy no to mi pozwalano na to coraz więcej, że tak powiem i później coraz więcej sam robiłem. (…) nie pamiętam jak się nauczyłem, nie pamiętam swoich pierwszych zabawek niestety, ale wiem, że jakoś to samoistnie przyszło, że się nauczyłem rzeźbić i robiłem nawet do Krakowa. Kiedyś robiliśmy dziwne pół konie, lajkoniki, ale to już z materiału troszkę powierzonego. Drewno myśmy robili te koniki, nogi na przykład do lajkonika to pamiętam. Jako małe dziecko robiłem buty, które widać te czerwone (…) Co prawda wykształcenie mam całkiem inne, ale jakoś to mnie wciągnęło i tak do tej pory robię te zabawki w takiej formie dodatkowej, ale dalej robię i pracuję. Natomiast z rodziny mam jeszcze dwie siostry, które obie pracują, obie też rzeźbią dodatkowo. Także to rodzinnie tak jakby zostało. Mój dziadek na samym początku robił właśnie beczki. Beczki, te łyżniki, tego typu rzeczy. Później to tego wszystkiego doszły te ptaszki, zabawki. Na tym się zarabiało no i do tej pory to jest. (…)
          (…) najbardziej mi odpowiada robienie ptaszków, ale robiłem wszystko i robię bo teraz robi się bardziej troszkę na zamówienie, ale najbardziej lubię robić te ptaki i to te bardziej troszkę naturalne i kształtem i kolorem. Natomiast robiłem wszystkie zabawki. Od koników poprzez bryczki, wózki wszelakie tego typu taczki, także do tej pory czasami jeszcze robię.
          (…) do tych zabawek i do ptaszków przede wszystkim jest taka odmiana sosny, która się nazywa wejmutka, ale to nie jest polskie drzewo. Ono zostało sprowadzone w tysiąc osiemset którymś roku ze Stanów. Na pograniczu Stanów i Kanady rośnie. U nas się to w górach przyjęło. Rośnie pospolicie, bardzo miękkie drewno. No, jeżeli nie mamy dostępu do tej sosny to robi się i z lipy i z wierzby i ze świerka się kiedyś nawet robiło, bo było bardzo trudno tą sosnę kupić. Tylko Lasy Państwowe miały, ale teraz jest łatwiej i ta sosna dość łatwo występuje i szybko rośnie także myślę, że jest to najlepsze drzewo do robienia. (…)
          I: A sezonowane drewno?
          TL: A to na rzeźby i na duże ptaki. Jeżeli ktoś zamówił jakiegoś tam bociana, czy sowę taką dużą już to albo się nawiercało albo się sklejało. I wtedy musiało być suche, bo pękało albo na rzeźby no to wtedy już suche.

          Ptaszki były przede wszystkim na choinkę, na samym początku, dlatego były bardzo kolorowe i nazwano je rajskimi. Nie przywiązywano takiej wagi do koloru i do wyglądu tak jak są w naturze. Choć od samego początku robiono ptaki i myślę, że handel wymusił robienie takich innych, dziwnych ptaków np. papugi. Od samego początku tu są papugi robione. Nie wiadomo dlaczego, bo ani tutaj nie było takich papug (…) z zamówień to wpłynęło. I później zaczęto robić właśnie, a to już w późniejszym okresie te ptaki naturalne razem z malowaniem i jakąś tam rzeźbą. To już w późniejszym okresie, ale na samym początku to były rajskie, nazywane tak rajskimi, bardzo kolorowe i błyszczące przede wszystkim, bo na choinkę musiały być. (…)
          Farby to inny problem, na samym początku to były roślinne. Roślinne i posiłkowano się takimi farbami troszeczkę chemicznymi typu anolina. (…) dlatego te zabawki były na samym początku, jeżeli dzieci się bawiły tymi zabawkami, to miały całe ręce kolorowe, bo ta farba po prostu puszczała pod wpływem wilgoci. Puszczała, rozmazywała się i dzieci były kolorowe. Natomiast później zaczęto olejnymi, a było to tyle niewygodne, że niesamowicie długo wysychało. No nie mówiąc o szkodliwości już. Tu jest odtworzone właśnie na tej anolinie. (…) Te roślinne to jak był burak była czerwona, czy tam jaka bordowa ta farba, zielone to tam używane bardziej zielonych warzyw, to na tej zasadzie. (…) Sok z roślin, tak jak jajka, pisanki to na tej samej zasadzie. (…) Kiedyś robiłem do któregoś muzeum (barwione naturalnymi barwnikami) już nie pamiętam, to było dość dawno temu, ale oni z tego co wiem też musieli to zapuścili, nie wiem czy nie werniksem, czy jakimś innym, żeby zachować te kolory. To jednak nie wytrzymuje czasu. Cebula to brąz robiła, trawa zielonego koloru, ale było dawno, ja już nie robiłem tego, żółty był, zaraz coś było do żółtego, jest jakaś przyprawa (…) któraś z przypraw, że robił tam właśnie żółty, ale to były dawne czasy, bo później ta bibuła to też chyba, w Żywcu była papiernia to wszyscy robili, dużo osób robiło w Żywcu i oni zaczęli ściągać te anoliny. To jest taki proszek, rodzaj bejcy. Bejca w proszku to tak samo ta anolina jest w tym proszku i to się do wody troszkę i to, bo to się zanurzało całe i wyciągało i był gotowy. Tylko, że niestety później barwił ręce (…) Zabawki miały takie mocne kolory. Żółty, czerwony, bordowy, czy zielony to były takie kolory, no czasami o bibułą jak nie było dostępu do tej anoliny. Nie ukrywam, że to było trudno dostać i ci co pracowali w zakładach papierniczych to wynosili. No takie były czasy wtedy, dlatego to tak wyglądało. No najlepiej to teraz, no od dłuższego czasu są farby akrylowe. No teraz to w ogóle jest kolorów i wykorzystywane, i można robić takie jakie są w naturze i takie jak się chce. (…) Wszystko zależy od tego jakie się używa farby i jakie się używa lakiery, to wszystko jest od tego uzależnione. No im lepsze farby tym to ładniej troszkę wygląda. Są takie te akryle, że można zrobić mieszanki takie, że wygląda to wszystko jest niesamowite. Natomiast jeśli się kupuje te farby w tych puszkach i tego typu, akryle to są, ale to już nie jest to. (…) Nowe kolory to się gorzej sprzedają. (…) Czerwień, żółć, zieleń, koniki były zielone, niebieskie, czarne był (…) No i dostępność kolorów, farb w tych starych zabawkach.
          RCH: Jeśli chodzi jeszcze o malowanie ptaszków i zdobienie to już każdy twórca miał swoje sposoby i swoje charakterystyczne malowanie, które go wyróżnia do dzisiaj spośród innych.
          TL: Tak, można poznać rodzinę. Ten jest od tych, ten ptaszek od tych.
          RCH: Co nie znaczy, że się to nie zmienia.
          I: I jakie są te różnice?
          TL: No to wszystko zależy od farb i od sposobu malowania. O w ten sposób powiem, każdy widzi inaczej. Zawsze można poznać, a bierze się to stąd myślę, że jak się tradycje bierze od rodziców. Inni twórcy, którzy są też od swoich rodziców, czy dziadków, czy jakiś znajomych i to tak troszkę się powiela. Przekazywane jest z pokolenia na pokolenia i to tak troszkę tej tradycji tak zostaje w tym malowaniu. (…) Przede wszystkim kształtem. Każdy robi inny kształt, inaczej to robi. No i malowanie. Kształt i malowanie. To jest taka podstawa, którą ja to znaczy ja to od razu poznam. Natomiast myślę, że jeżeli ktoś przyjdzie do sklepu i widzi, to widzi od razu poznasz, że ten jest inaczej i ten jest inaczej. I grubość, wielkość i dbałość o szczegóły i później malowanie, inne farby też. Każdy właściwie innych farb używa troszkę. Każdy jakieś ma inne dojścia albo nie wiem inne farby spasują, bo to każdy się przyzwyczaja. Innych pędzelków się używa, inaczej się kropkuje na przykład te zdobienia, każdy ma inną technikę robienia tego zdobienia, tych ptaszków i to od razu można poznać. (…) znaczy to wszystko jest uzależnione od farby, ja stosuje te farby akrylowe niestety nie polskie, bo (…) źle się nimi robi. Najlepsze są takie w tych sklepach plastycznych kupuje takie oryginalne te farby i to też wymaga innych pędzelków. Niektórzy, nie wiem jak Państwo Klimasarowie, bo już nie pamiętam, ale niektórzy kropkują samym zaostrzonym drewienkiem. Takim jakby szpikulcem z drewienka i takim kropkują, a do farby akrylowej muszą być specjalne pędzelki do kropkowania i też jest inne. Także w powiązaniu to wszystko robi to, że ten ptaszek jest inny, ten inny i można naprawdę łatwo poznać. (…)
          (…) jak trzeba to do dwunastej, czasami całą noc robię. Jak są zamówienia. (…) w domu to pamiętam jeszcze dawne czasy jak były te zamówienia to do Cepeli, ja kiedyś też należałem do Cepelii się robiło. To jak było zamówienie to potrafiliśmy robić całą noc i pół godziny się ktoś zdrzemnął i dalej bo samochód przyjeżdżał. Przyjeżdżali i zabierali (…) te ptaszki na przykład robimy z mokrego i to się suszyło, suszyło na tradycyjnych piecach taki przetak się nazywało, taki ogromny z dziurami z taką jakąś siatką. Tu się stawiało i suszyło te ptaszki na tym piecu. (…) wyrzeźbione. Później się malowało. Malowanie też było ułamkami bo były olejne farby. Stały drzwi (…) i na tych drzwiach się malowało. Takie ogromne, jak się pomalowało na biało zanim olejna wyschła to nie mówiąc o zapachu to (…) to szkodliwe naprawdę było. Trzeba było to wysuszyć zanim się malowało następną farbą też olejną. Najgorzej było z białą, bo był cały, a później te paseczki czy coś to już można było kombinować. Troszkę zaschło to już można było. (…)

          ZDOBIENIE, NARZĘDZIA
          TL: To się nazywa ryzowanie, ryzowanie był taki specjalny rodzaj cyrkla, (…) w miejsce tego szpikulca był nóż zawinięty. (…) i tym właśnie na zasadzie wyżłobienia te wzory geometryczne powstają. To się nazywało ryzowanie. I był też prosty do prostych linii, a cyrkiel był do ryzowania tych rozet i tak dalej. No, a reszta to nóż. Dłuta to już później, to już nie każdy miał. (…)(rozety) to były typowe dla tych zabawek. My tam mamy w tych gablotach troszkę pokazanych. To są geometryczne wzory, one z tego cyrkla wychodzą prawie jednakowe, no troszkę się tam różnią kształtem, jakiś kwiatek ktoś próbował robić, ale generalnie z tego cyrkla wychodziły prawie jednakowe. (czy gdzieś spotykano te rozety np. na belkach domów) Tak, ale na tych głównych to zdobiono to było w środku. U nas nie było takiej mody na zdobienie domów z zewnątrz. Bardziej tego typu, surowe drewno i tak dalej, jedynie datę czasami wypisywano albo ta główna belka, która przechodziła (…)
          (…) przy robieniu ptaszków to gnyb, ten starodawny nóż, troszkę mam w domu starych narzędzi czyli ten dziadek, ten ośnik czyli to wykorzystuje do ptaków. Natomiast jeżeli chodzi o zabawki no to niestety już posiłkuję się takimi nowoczesnymi narzędziami piłą, hebel i tego typu rzeczy.
          (…) gnyb, którym się rzeźbiło przede wszystkim ptaszki, figurki też, ale ptaszki, koniki, kurki. Koniki na samym końcu.(…) Ten Pan (Teofil Mentel), o którym mówimy do samego końca robił to na tym dziadku, to jest taki rodzaj imadła i stosował właśnie tą piłę, tą piłą wycinało się cały kształt konika. Później na tym dziadku takim ośnikiem, ośnik się to nazywało robiło się z grubsza, a wykańczało się tym gnypem i robiło się do końca. Tak samo ptaszka i te figurki tutaj, które są zrobione ręcznie, to z żadnej maszyny nie wychodziło. Tylko tutaj wsadzało się nóż na prosto. I z mokrego drewna z jednej strony przebijało się żeby było widać (…) z drugiej strony wycinało się do połowy, obracało się deseczkę z drugiej strony i kółeczka wystawały. I tutaj w tych zabawkach najstarszych robione były właśnie te kółka i te całe deseczki.
          (…) praca z nożem z tymi narzędziami jest dość niebezpieczna (…) ja się też przecinam bez przerwy, cały czas. Natomiast ci co się uczą bo w ośrodku kultury mamy warsztaty to muszą mieć specjalną zgodę oni od razu się przecinają. Trzeba się po prostu przyzwyczaić do narzędzia, do tego noża, nauczyć się w którą stronę tniemy, kiedy go zatrzymujemy i to z biegiem czasu przychodzi.

          ZABAWKI
          TL: (…) były i te klepaki były i były koniki i były wózki dla lalek, były samochody z drewna i były taczki i to był już jakiś podział, bo te wózki lepiej się sprzedawały dla dziewczynek, ale po farbach widać, że nie koniecznie. Na przykład koniki robiło się i czerwone i zielone i teraz nawet różowe podobno są koniki także to można różnie robić, ale zabawki generalnie widzę, że podobają się wszystkie i wszystkim i chłopcom i dziewczynkom i każdy tam jakąś widzi dla siebie. (…) zdobienie choinek to było od samego początku, bo te ptaszki to były na choinkę , musiały błyszczeć. Teraz to by się je lakierowało żeby błyszczało, natomiast bardziej wielkość. Wielkość ptaszka decydowała o tym gdzie on był umieszczany i w którym momencie. Oczywiście dawniej były choinki prawdziwe dlatego dużego ptaszka nie dało się zawiesić u samej góry na cienkiej gałązce bo zaraz obwisła dlatego to było uwarunkowane wielkością i wielkością choinki. Wszystko było powiązane ze sobą. (na szczycie) jeżeli był to dudek w ogóle z tym grzebieniem, natomiast z reguły starano się robić gwiazdy. Były gwiazdy różnego typu, bo tak samo była tu tradycja robienia szopek z drewna, figurek i szopek z drewna. Dlatego od razu były te gwiazdy i wykorzystywano je. Natomiast jeżeli ktoś nie miał to dawał dudka z tym grzebieniem (…) no bo był okazały. Okazały, ładny z dudkiem. (…) rajskie ptaszki to były ogólnie nazywane te, które były na choinkę. One były bardzo kolorowe, takie niespotykane kolory miały i ubarwienia i zdobienia tymi kropeczkami dlatego nazywano je rajskimi. (…) już nie mam, ale u mnie w domu był album, który właśnie został przywieziony przez kupca z Niemiec, który właśnie oni to troszkę napędzili, ten. Bardzo piękny album niestety zaginął z takimi kolorowymi właśnie tymi rajskimi takimi ptaszkami. Oni chcieli żeby te ptaszki były tak barwione, tak zdobione i to właśnie napędziło troszkę te zdobienia i tak dalej.
          (…) Ptaszki te choinkowe to na choinkę to się jeździło tam na targi, nie było targów, co ja mówię, jeździło się na rynek do Krakowa i się sprzedawało. Stanęło się na ulicy, pamiętam do Częstochowy na odpusty żeśmy jeździli, w tych różnych miejscowościach, a też milicja przeganiała, to był taki okres. (…) Boże Narodzenie, Wielkanoc, później to już się tak jakby przyjęło i na okrągło. Bardzo dużo się sprzedawało na odpustach przy kościołach. Była moda właśnie na te zabawki z drewna, ptaszki to też. To jak ci wszyscy, te rodziny robiły, to mój ojciec tak przeważnie, później zaczął zabierać ze sobą kogoś to on brał od wszystkich do worków. Były takie worki papierowe, w tym worku papierowym, później się wkładało jeszcze w szmaciane, zależy i z tymi workami się jechało na pociąg. Jeszcze się szło. Pociąg dopiero jest tutaj parę kilometrów. Na Stachówkę to nazywano i tam się wsiadało jechało się pociągiem. To była wyprawa na kilka dni. (…) od kilku twórców, bo oni już nie jeździli. Oni tak jakby za jakąś tam cenę mniejszą, on się już takim handlem zajmował. Później on nie mógł sobie poradzić to jeszcze byłem mały, to z mamą jeździłem. Samego by mnie nie zostawili. Jak byłem większy to już jeździłem. Już pamiętam, że jeździłem sam, ale to z reguły na dwa dni, trzy to już było rzadko kiedy, bo do szkoły trzeba było iść. Później już zabierał innych tych co robili te ptaszki Klimasarowie ich zabierał, jego dziadka właściwie on jeździł później, później Mentlowie jeździli z nim. Oni też tylko robili na samym początku, nie jeździli. (…) ja to miałem bez przerwy w domu, ani nie wiem kiedy się nauczyłem (…) trzeba było wprowadzać te gniazdka takie z ptaszkami, to myśmy wymyślali sami to od nas wyszło. No myśmy tak poddawali co mogą robić, bo to trzeba było zmienić asortyment. Trudno było ludzi przekonać do farb innych, do malowani innego. Jak się nauczyli tak robili. (…) i do rodzajów i do wzorów. Są ludzie, którzy tak robili i do tej pory tak z tych starszych. (…) to już ileś tam lat temu się przyjęło, że też surowe się sprzedaje (ptaszki niemalowane) każdy sobie może pomalować. Były też wypalane, była taka moda, taki okres na wypalane ptaszki, ale się to nie przyjęło. (…) to jeszcze za czasów Cepelii na zasadzie wypalanych talerzy, ciupag. Cepelia zaczęła zamawiać chyba do Stanów szły te ptaszki .
          (…) Właściwie jedyna rzecz, która się ostała to są ptaszki w tej chwili, które jeszcze nie są , koniki podobno już też są podrabiane przez jeden z krajów dalekowschodnich. Natomiast ptaszki jeszcze nie. Próbowali robić ptaszki plastikowe z piórkami, (…)nawet klepoki te nasze są już robione (…) No tutaj mamy przegląd wszystkich no oprócz tych ptaszków, bo ptaszki tak jak było wspomniane, bo ptaszki też należały do zabawki. Natomiast karetki, bryczki, klepaki, wszystkie ptaszki i koniki bujane to było całe na początku robione. Od samego początku robione kołyski z drewna tak samo. Były wózki dla lalek, mamy jeden ten wózek, mamy samochody z drewna, których nie mamy, zaginęły nam, karuzelki.(…) Były tam z konikami, ale zdarzały się też z ptaszkami i to bardzo rzadko, z ptaszkami i z figurkami ludzi też takie były. Natomiast to są te najstarsze, to też jest rodzaj karuzelki , już jej nikt nie robi, jest dość stara. Te koniki się tutaj obracają. Tu mamy właściwie najstarsze zabawki jakie są, łącznie z tymi wyścigowcami, z tymi klepokami. Zresztą widać, że ten klepak to jest właśnie, że malowany anoliną wyblakła prawie. Prawie nic nie widać. Nie wiem, który to rok będzie. Kołysek się bardzo rzadko robi.
          I: A czy jakieś zabawki mechaniczne, ruchome Pan robi?
          TL: Robiłem i raczej nie specjalizuje się w tym i raczej bardzo rzadko. Jeżeli ktoś by zamówił albo coś w tym rodzaju, a tak to robię te tradycyjne i staram się na tych tradycyjnych pozostać. (…)
          Jedyny element taki obcy były piórka, które wykorzystywało się przy konikach, przy tych karuzelkach, które tam się obracały z tymi konikami. To był taki element, który tylko był wykorzystywany dodatkowo. I teraz jedynie w tych nowoczesnych, których właściwie nie robię to nie, ale myślę, że jedynie ten element. To co było pod ręką, a piórka były od kur, od tego typu rzeczy dlatego to wykorzystywano. (…)
          I: A w domu dla dzieci robił Pan jakieś specjalne zabawki?
          TL: No nie robiłem, bo były na bieżąco te zabawki, a to już był okres taki, że troszkę, mam tylko jedną córkę, która już pracuje. Także ona miała dostęp ogólne do zabawek drewnianych, do ptaszków tak samo jak ja wychowywała się przy tym. Później dopiero była już chyba w jakimś po dwóch, czterech latach chyba już jakieś lalki dostawała, a tak to miała bez przerwy koniki i takie różne rzeczy z drewna. (…) umie malować, malowała na szkle też, które też tu było popularne, ale jakoś w innym kierunku poszła. (…) ja prowadzę zajęcia w warsztatach tutaj w Ośrodku Kultury. Tu się przewinęło bardzo dużo dzieci, są dorosłe nawet i my tu prowadziliśmy takie zajęcia nawet i dla dorosłych, nauczycieli i są osoby, które po tych zajęciach u nas tutaj działalność otworzyły i robią do tej pory, robią zabawki tak. Był taki program, który napisałem dla bezrobotnych, którzy przychodzili i uczyli się. Z tych bezrobotnych jedna czy dwie osoby mają tą działalność. Natomiast dzieci niestety kończy się to gdzieś tak na gimnazjum. Kończymy gimnazjum, średnia szkoła wymaga od nich tego, że mają więcej nauki, zajęcia są w różnych porach i tu już troszkę przestają. Ale wiem, że umieją i do tej pory robią dla siebie, nawet dzieci dla swoich dzieci, bo w dziewięćdziesiątym czwartym roku zacząłem robić te warsztaty to znam tutaj z okolicy, którzy mają swoje dzieci i robią im na przykład zabawki, robią ptaszki do tej pory, ale to już tak okazjonalnie.
          RCH: Renata Chudzik, Centrum Zabawki Drewnianej (…) jest to miejsce kultywowania tradycji, które działa przy Gminnym Ośrodku Kultury. I tutaj szereg działań jest w tym kierunku podejmowanych. I warsztaty twórcze i wystawa wewnątrz i na zewnątrz i babiogórskie sklepiki tak zwane, gdzie zabawkę można kupić (…) warsztaty twórcze każdy może tutaj zobaczyć (…) pomalować i ozdobić tę zabawkę i wziąć ze sobą. Są to zwykle koniki, ptaszki, bo ptaszki też zaliczane są do zabawek. Ptaszki stryszawskie charakteryzują się, tak zwane rajskie ptaszki, szczególnie wielokolorowością, różnorodnością tych kolorów. One spełniały na samym początku funkcję taką dekoracyjną. Dekorowano nimi choinki na Boże Narodzenie i do tej pory zresztą to się robi w Stryszawie. Stryszawa to jest wieś, która wyróżnia się, cała gmina w zasadzie, wyróżnia się na terenie regionu i Polski właśnie tym dziedzictwem kulturowym zabawkarstwem. Te tradycje od prawie dwustu lat są tutaj żywe. I to jest dużą pociechą, bo młode pokolenie jest i tworzy. I chyba jest to ośrodek, należących do żywiecko suskiego ośrodka zabawkarskiego, najprężniejszy i najaktywniejszy. Tutaj twórcy ludowi tworzą ciągle te zabawki, a my jako Ośrodek Kultury dbamy o to, żeby tą zabawkę popularyzować, zachowywać i przekazywać te umiejętności (…) Żeby promować zabawkę i popularyzować to nie tylko tutaj ten ośrodek działa. (…) mamy imprezę turystyczną, która jest poświęcona zabawce, Święto Zabawki Ludowej. Od siedemnastu lat jest tutaj rok rocznie organizowane i myślę, że ma już renomę. Jest to jedyne święto zabawki, które jest organizowane w Polsce, tego typu. (…) W tym roku też mieliśmy takie warsztaty plenerowe, też twórcy niektórzy robili, którzy potrafią jeszcze robić na dziadkach (…) robili na dziadkach i robią do tej pory niektórzy, ale to już jest rzadkość.(…) Młodzi już sobie radzą innymi narzędziami i maszynami. Chociaż wiele rzeczy jest ręcznie. No koniki muszą być formowane ręcznie czy ptaszki.
          Są dwie jakby legendy skąd się wzięły ptaszki stryszawskie, dlaczego tu funkcjonują. Jedna, to jest taka dotycząca ptaszków, która najbardziej się tu przyjęła. Pan ze Stryszawy na Kalwarii spędzał czas u pustelnika, gdzie w zamian za pracę dostał atlas ptaków i być może tam zobaczył po raz pierwszy (że) jest tam ptaszek z drewna. I być może ten atlas zainspirował go do tego żeby zacząć robić te ptaszki, a ponieważ była bieda, materiałem było drewno, czyli bazowano na dostępnym materiale, stąd zaczęto tworzyć pierwsze ptaszki i pierwsze zabawki. I tak to się zaczęło. (…)
          TL: Bo to jeszcze jest inna te tradycje co to w Światowidzie zapisane, (…) z trzydziestego siódmego roku, że on sprzedawał na rynku w Krakowie te ptaki, Anzelm i on się i on tam niby mówi, że z Ukrainy, czy gdzieś tam z Rosji to przywiózł.
          RCH: (…) on mówił od Moskali, podczas pobytu w niewoli gdzieś tam, te ptaszki. (…)
          TL: (…) Tylko ta wzmianka jest w tym Światowidzie i na tym koniec, ale zabawki też robiono w rejonach dzisiejszej Ukrainy (…) No ta legenda może ma trochę prawdy, myślę że tak, mówi o Teofilu Mentlu. Teofil Mentel. Natomiast różne na ten temat są podania i badania były robione, prace ktoś pisał magisterskie na ten temat, no to się przyjęło. Tutaj była bieda i wszyscy coś tam robili, żeby zacząć zarabiać na tym. To inni to widzieli i też zaczęli robić. A tutaj była tradycja robienia z drewna rzeczy, czyli łaźniki, łyżki, beczki jakieś tego typu rzeczy i noszono to od domu do domu i sprzedawano. Zaczęto robić ptaszki, zaczęto to nosić i też się sprzedawało no to coraz więcej rodzin. Chyba maksymalnie było około dwudziestu rodzin. Cała ta główna Stryszawa to robiła w najlepszym okresie te ptaszki. Trochę też te ptaszki wyszły na świat, bo tutaj w okresie niemieckim, że tak powiem wykupywano je, niesamowite ilości. Całe wagony szły ptaszków, koników. Wszystko szło na Niemcy, to też zmobilizowało mieszkańców, się rozwinęło bardzo w tym okresie. (…)
          RCH: Południowa Polska, tutaj Żywiecczyzna na prawdę obfituje jeżeli chodzi o twórców nieprofesjonalnych, rzeźbiarzy. Nie tylko zabawkarzy, ale rzeźbiarzy, którzy różnymi figurkami, rzeźbami, postaciami świętych się zajmują stąd też mamy konkurs dwunasty w tym roku. Mieliśmy już edycję z cyklu patroni naszych kościołów dotyczący rzeźby, płaskorzeźby.
          TL: To było powiązane troszkę, bo jeżeli ktoś robił zabawki, rynek wymógł to też robił rzeźby. To było chyba od pięćdziesiątych lat, sześćdziesiątych przerzucono się troszkę z zabawek z tych ptaszków na rzeźby.
          RH: Nie każdy rzeźbiarz robi zabawki, a nie każdy zabawkarz robi rzeźby i potrafi to robić. Natomiast są tacy co skupiają się tylko na rzeźbie, czy to sakralnej czy innej, ale głównie sakralnej jeśli chodzi o twórców ludowych.
          TL: Albo sakralna albo była jeszcze czynności domowe, jak żniwiarze czy tam tego typu, to też jeszcze były takie. (…)
          RCH: (…) mówią sztuka ludowa nie naśladuje rzeczywistości. Nie powinna w zasadzie naśladować choć bardzo często twórcy starają się brać wzór z przyrody. Natomiast są pewne tak zwane etnodizajny , które po konsultacjach z muzealnikami z etnografami my staramy się jakby je zachowywać. Co innego konsument, klient dzięki któremu ta zabawka ewaluuje i zmienia się, bo kupują tą, a nie tamtą, ale jednak żeby zachować tą tradycyjną formę no to po to są takie instytucje między innymi jak nasza, które dowiadują się, konsultują z etnografami jakie te stare wzory zachować. I stąd te copy tak zwane konie bardzo proste w budowie, bo były i capy i konie wyścigowce, czyli już bardziej kształtem zbliżone do konia. Natomiast te wzory mówi nam się żeby je pielęgnować, żeby je cały czas namawiać twórców jednak i takie wzory robić. Żeby to nie zaginęło, myślę, że to dlatego i to najbardziej cenione przez etnografów. (…) Tak samo kolorystyka jest podtrzymywana.