• Z ciemnej sceny wyłaniają się postaci dwóch muzyków z kapeli Ficek/Blachura. Mężczyźni są ubrani w tradycyjne stroje żywieckie - białe koszule, czarne kamizelki, duże, zdobne skórzane pasy, jasne wełniane spodnie i czarne kapelusze. Mężczyźni grają na skrzypcach i dudach.

Muzyka Beskidu Żywieckiego w swojej najbardziej archaicznej postaci w niczym nie przypominała tego, co słyszymy dziś w góralskich karczmach. Jej swobodna, improwizowana forma była odzwierciedleniem góralskiej duszy. Kapela złożona z dudziarza i skrzypka potrafiła grać bez przerwy na trwającym kilka dni weselu, a żadna melodia nie została zagrana dwa razy tak samo.

Dziś pozostała już tylko jedna taka kapela – bracia Byrtkowie z Pewli Wielkiej. Nikt już nie zagra tak jak oni, ale jest paru takich, co próbują. Są wśród nich Marcin Blachura i Przemek Ficek.

 Przez lata wspólnego grania występowali i zdobywali główne nagrody na najważniejszych konkursach i festiwalach muzycznych w całej Europie, brali udział w produkcjach telewizyjnych (m.in. w programach TVP „Dzika Muzyka” oraz „Szlakiem Kolberga”), a ich muzyka znalazła się na kilku znakomitych płytach z muzyką tradycyjną i folkową. Współpracują z kapelami i zespołami regionalnymi, prowadzą zajęcia w szkołach i ogniskach muzycznych, podejmują liczne działania kultywujące tradycje muzyczne w Beskidzie Żywieckim. Są też cenionymi budowniczymi instrumentów ludowych – wykonują m.in. piszczałki wielkopostne i sześciootworowe, dwojnice, okaryny, piszczały szałaśnikowe, sowy, gwizdki, dudy i gajdy. Ich instrumenty grają i zdobią kolekcje muzealne na całym świecie, m.in. w USA, Kanadzie, Hiszpanii, Estonii, Indiach, Indonezji czy Japonii.

fot. Piotr Baczewski