Hafciarstwo i koronkarstwo

POL,

Sieradz

    • [artystka tyradycyjna przy swoim stanowisku na Jarmarku Jagiellońskim.]

    Pani Irena Sapiejka zainteresowanie rękodziełem ludowym odziedziczyła po swojej babci, cioci i mamie. Od najmłodszych lat miała możliwość obserwowania tradycji haftowania czy wykonywania koronki szydełkowej. W pracach pani Ireny dominuje technika siatkowa i filet. Prowadzi warsztaty i pokazy dla różnych grup zainteresowanych. Kontynuując tradycje sieradzkie, tworzy m.in. serwetki, obrusy, kołnierzyki, zazdrostki i wiele innych ozdób. Należy do Stowarzyszenia Kreatywny Sieradz i do Koła Szydełkowego Kwadraty. Otrzymała m.in. I nagrodę w kategorii koronki szydełkowej  w konkursie „Sieradzka Sztuka i Rękodzieło Ludowe 2015”. 

    Kontakt
    e-mail: irena.sapiejka@op.pl
    telefon: +48 516179726



          For privacy reasons YouTube needs your permission to be loaded.
          Wyrażam zgodę

          Fragment rozmowy z panią Ireną Sapiejką (IS). Wywiad został przeprowadzony w Sieradzu, woj. łódzkie, przez Agatę Turczyn w dniu 27 lutego 2018 roku w ramach projektu Letnia Szkoła Koronkarstwa.

          Chciałam Panią poprosić o przedstawienie się i powiedzenie, gdzie i kiedy się Pani urodziła, a gdzie mieszka obecnie.

          IS: Nazywam się Irena Sapiejka, urodziłam się w tysiąc dziewięćset czterdziestym dziewiątym roku, to już trochę dawno, w Zduńskiej Woli. Obecnie mieszkam w Sieradzu.

          Kiedy rozpoczęła się Pani przygoda z koronką?

          IS: Oj, moja przygoda z koronką rozpoczęła się bardzo dawno, ponieważ ja od najmłodszych lat przebywałam w otoczeniu osób, mi bardzo bliskich, które się zajmowały. I robieniem koronek, haftem, robieniem na drutach, także ja od najmłodszych lat podglądając babcię, a później mamusię, która bardzo mnie i siostrę pilnowała, żebyśmy w niedzielę, szczególnie zimą siadały po obiedzie i robiły. No, ja się wyszywać nie nauczyłam, bo mi nie szło, musiałam pruć często, za to pokochałam bardzo szydełko, koronki szydełkowe i do tej pory sprawia mi to ogromną przyjemność i bardzo się przy tym uspokajam.

          Jaką technikę Pani wykorzystuje?

          IS: W tej chwili wykonuję bieżnik techniką siatkową. Jest to niby prosta technika, bo się wykonuje tylko takie puste krateczki, okienka. Jedno puste, jedno zapełnione, w zależności od wzoru, co chcemy zrobić. Trzeba bardzo uważać, ponieważ myląc się w jednym okienku, przesuwając go w prawo wzór czy w lewo, po prostu nam później ten wzór nie wyjdzie. […] Ta koronka siatkowa to jest bardzo stara koronka. Ja pamiętam, że moja mamusia, moja babcia, a czy jeszcze wcześniej, to jakoś jej nie kojarzę, ale to był wtedy, że tak powiem, najprostszy wzór do robienia. Jak ktoś miał trochę wolnej chwili i chciał się tym zająć, to rozrysował sobie fragmencik kwiatka czy coś i robił. Nie było to aż tak, no, tylko wymagało skupienia.

          A co jest potrzebne do wykonania takiej koronki?

          IS: Potrzebny nam jest, no, przede wszystkim szydełko i nici lub kordonek. W zależności od grubości nici dobieramy szydełko. Ja najczęściej robię szydełkiem zero dziewięćdziesiąt pięć milimetra i używam nici Muza, dwudziestka. To są nici o dobrym skręcie, cieniutkie i ładnie z tego wychodzą bieżniki czy, czy serweteczki czy inne rzeczy. Natomiast do obrabiania serwetek, chusteczek, potrzebna nam jest nitka bardzo cieniutka, nawet osiemdziesiątka, nie dziesiątka, nie dwudziestka, tylko nawet osiemdziesiątka, bo to jest potrzebny materiał batyścik, cieniutkie szydełko, zero pół milimetra lub zero sześć, żeby też wzór ładnie wyszedł.

          A pamięta Pani z opowieści mamy lub babci, skąd kiedyś brało się nici i szydełka?

          IS: No, nici to nie wiem, słyszałam zawsze w domu, że mamusia jeździła do Łodzi, no bo to najbliżej największe miasto było i tam jeździła na ulicę Piotrkowską i tam miała jakiś tam swój sklepik upatrzony. I tam zawsze się zaopatrywała w te, w te kordonki, że tak powiem. I szydełka. A nieraz jak tam mój tatuś był też taki zdolny, że jak się tam jakieś cieniutkie szydełko złamało, to z drutu tam, tym papierem ściernym tam ładnie wyczyścił to, żeby było gładziutkie i też tam zrobił. Ale już, jak już mamusia robiła, już byłyśmy większe, to już można było dostać takie szydełko, tylko trzeba było pilnować, żeby nie zgubić, żeby to starczyło na dłużej.

          A na czym dokładnie polega wykonanie takiej koronki?

          IS: To znaczy to polega że podstawą jest wykonywanie słupków i oczek łańcuszka. W zasadzie wykonujemy jeden słupek, dwa oczka łańcuszka na puste okienko. Na pełne okienko, wypełnione, robimy trzy słupki i to już wtedy mamy okienko zapełnione. […] I jeszcze najważniejsza rzecz, przy robieniu, obojętnie jakiej koronki szydełkowej, musi być cisza. Nie można rozmawiać przy tym, to jest najgorsze, bo po prostu robiąc jakąkolwiek koronkę, trzeba cały, żeby te okienka wychodziły równe, to trzeba robiąc, cały czas w myśli liczyć. Raz dwa, raz, dwa, raz, dwa, słupek, raz, dwa. A jak się rozmawia, to już ciężko jest liczyć, bo jak się zrobi w jednym jedno oczko, a w drugim trzy oczka, no to już nie wyjdzie. […] Ale powiem pani, że spotykam się z koleżankami. Z tym, pod tym warunkiem, że każda ma swoją pracę i po prostu, kiedy jest chwila na picie herbaty, to pijamy. Wymiana kilku zdań i zapada cisza. Później która znowu pierwsza weźmie tam, chce się czegoś napić czy spróbować kawałek ciasta, no to znowu wszystkie odkładają na bok, bo tam chwilkę rozmawiamy sobie i no i już, koniec przerwy, trzeba dalej się brać do pracy. I tak sobie nieraz dwie, trzy godzinki posiedzimy, troszkę porozmawiamy, ale tak to w zasadzie musi być spokój, no, bo, no, nie da rady, no.

          Jak przygotowuje Pani wzory?

          IS: Ja to sobie rozrysowuję najlepiej jakiś wzór na kartce, najlepiej z zeszytu w kratkę, bo tam są już takie krateczki i sobie kropeczki zaznaczam. Czy jakiś kwiatek, no to tam trzy pełne okienka, dwa puste, czy tam jakiś łuk czy coś, to sobie zaznaczam i później sobie spoglądam na ten schemat, który sobie rozrysuję i robię, bo tak to nie zawsze jest, można spamiętać. […] I to jest po prostu tutaj pokazane, że jest puste okienka, to są puste okienka, a tutaj są okienka zapełniane. Tutaj na przykład mamy dwa okienka zapełniane i tu dwa puste. I tutaj widzimy, że jedno pełne okienko się składa z tego łączącego słupka z pustym i później są trzy. To jest jedno pełne okienko i później znowu następne trzy i znowu jest następne okienko. To może lepiej widać na takich pojedynczych, że się składają z trzech, no to bo się nie liczy, bo to jest do tego znowu ten słupek.

          A skąd bierze Pani wzory?

          IS: Dawniej to tak, jak mówię, ja mam jeszcze część wzorów i serwetek po mojej babci, po mojej babci. Ta serwetka, to jest jak moja mamusia była młoda, to ten wzór robiła. Ja teraz spoglądając na ten wzór, że tak powiem, unowocześniam go trochę. Bo w tych miejscach, gdzie jest krateczka, niby ten, koronka siatkowa, robię też ściegiem trzcinowym. To jest też siateczka, tylko inaczej jest zrobiona. Po prostu kwadraciki są robione z oczek łańcuszka, układającą się w literę V i tak zwanego mostka. To jest taki przedłużony łańcuszek z oczek. I to jest wzór tak zwany trzcinowy.

          Jakie wzory i motywy pojawiają się w Pani koronce?

          IS: No, w motywach, w ogóle w regionie sieradzkim to króluje kwiat róża, w hafcie czerwonym, ja, no, używam przede wszystkim różne postacie róży białe, takie różne różyczki na ząbkach czy na bieżnikach i, i ptaki. Także ja też kocham się o w takich różnych, to może być jako, na poduszkę ozdoba, czy, czy jakoś widoczek taki w ramkę powiesić. Ale właśnie takie gołąbki.

          A co można z takiej koronki zrobić?

          IS: Dawniej, jak ja pamiętam, to u mojej mamusi, czy u jej siostry, czy u babci, to przede wszystkim każda młoda kobieta musiała mieć chusteczki obrabiane do nosa. […] I to obrabiane, i to w torebce, to mamusia sprawdzała, czy mamy takie chusteczki, to musiały być. Także. I nawet jak na imieniny czy gdzieś do cioci się szło, czy do jakiejś kuzynki, to niby mówią, żeby chusteczek nie powinno się dawać w prezencie, ale moja babcia czy moja mamusia robiła po sześć czy po dwanaście tych chusteczek i żeby nie było, że daje, to mówiła, żeby jej tam dała czy tam złotówkę, czy tam pięćdziesiąt groszy, że, że no, że nie dała za darmo, tylko że po prostu, no coś tam jakiś grosik dostała za nici czy za coś. To, to pamiętam, że, że, że było. […] W zasadzie robiło się dla siebie, bo, no, nie było tak czasu, bo przecież, mamusia też mieszkała w gospodarstwie, były krowy do pasenia, było wszystko, więc nie było tak czasu, żeby usiąść sobie i dziergać sobie, bo trzeba było inne obowiązki spełnić. Później, jak już moja mamusia miała nas też piątkę, ja też pochodzę z pięciorga rodzeństwa, to też to wymagało pracy i do szkoły przyszykować. I w domu wszystko zrobić, ugotować, więc w zasadzie tylko dla siebie. Jak nie było pieniążków, to nie ukrywam, że i mamusia i wyszyła, i obrobiła szydełkiem i szła na targ i sprzedała. Ale to, nie było przecież tak sklepów czy, czy komisów, czy Cepelii czy coś, żeby można było zamieść, wstawić i sprzedać. Tylko się jechało na targi i tam też no, za parę groszy czy jak, się sprzedawało.

          A czy po wykonaniu koronki trzeba coś jeszcze z nią zrobić?

          IS: No, bo żeby taka większa praca ładnie, prosto wyszła, to się tak nie uprasuje równo. To się robi taką ramę z listewek, co centymetr czy co pół, w zależności jaki wzór, nabija się gwoździki. I później się, jak się upierze tą pracę, ukrochmali, to się to naciąga, żeby to było prościutko i równiutko. W ten sposób się formuje każdą jedną rzecz, bo to przecież nie wygląda tak prościutko, jak się zrobi, bo jak się robi, to zawsze jest troszeczkę, prawda, wygniecione, trzeba później po praniu nadać temu odpowiedni kształt, żeby to było równiutkie, to najlepiej się montuje taką ramę i to się naciąga.