Plastyka obrzędowa i zdobnicza, Plecionkarstwo

Polska,

Wielkolas

    • [artystka tradycyjna przy swoim stanowisku na Jarmarku Jagiellońskim.]

    Pani Helena Kołodziej jest mistrzynią wykonywania ozdób ze słomy i suchych kwiatów. Tę lubelską tradycję przejęła od babci i mamy, natomiast przekazuje ją dalej swojej wnuczce. Pani Helena zajmuje się także poezją oraz śpiewa. Na jej stoisku znajdziemy ozdoby w formie aniołków, gwiazdek, świderków, lal, kwiatków oraz łańcuchów ze słomy, kłosów, traw, papieru i bibuły. Pani Helena od 1974 roku należy do Stowarzyszenia Twórców Ludowych.  W 2020 r. została laureatką nagrody im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej”.

     

    Kontakt
    telefon: +48 696729565



        For privacy reasons YouTube needs your permission to be loaded.
        Wyrażam zgodę

        Fragment rozmowy przeprowadzonej w ramach Letniej Szkoły Tradycji. Więcej informacji o Letnich Szkołach Tradycji tutaj.

        Helena Kołodziej (HK) ur. 8.05.1936 r. Wielkolas, woj. lubelskie

        HK: Nazywam się Helena Kołodziej. Mieszkam w Wielkolesie.
        I: Czy tu się Pani urodziła?
        HK: We wsi Wielkie w 1936 rok, 8 maj.
        HISTORIA
        (…) U mnie się w domu robiło z babcią. Chociaż babcia z nami nie mieszkała, tylko u wujka, ale niedaleko i przychodziła i robiła z nami ozdoby. Więcej kiedyś się robiło z bibułkowymi ozdobami. Takie laleczki z bibułek. Były takie gotowe już szkielety. Nogi, ręce z tekturki. Kupowało się albo się wycinało i główki też się dokupywało i się ubierało laleczkę tak jak w stroju ludowym, czy w lubartowskim, czy w krakowskim stroju, bo to przecież każdy region inny strój. No i tak się robiło te laleczki do choinki. Aniołki też. Aniołki to białe, z białej bibułki takiej pociętej, żeby takie były strzępiaste. A z kłosów nie robiliśmy. Z kłosów to taki niby mój pomysł. Jak dostałam taki katalog o dawnych, dawnych latach, to były ozdoby z kłosów. Ja pomyślałam, że ja wymyśliłam, a ja tylko trafiłam na te co kiedyś było. (…)

        ZABAWKI I OZDOBY
        (…) Gwiazdy były robione na choinkę. Duże na czubek i takie do powieszenia na choince mniejsze. Też były robione. (…) więcej z bibułą, słoma była dodatkowo. Do łańcuchów się dodawało, no bo się przeplatało łańcuchy. Łańcuchy z takiej bibułki cienkiej albo z takiej karbowanej. Takie skrzydełka motylków się robiło i się przetykało słomą, albo kółeczka pocięte z tej cienkiej bibułki, albo znowu się robiło bombki takie te jeżyki co jeszcze robią niektóre twórczynie do tej pory. Ja to więcej się teraz za słomę wzięłam. (…) to się robiło już tak w adwencie. Jak już adwent nastał to się robiło te ozdoby choinkowe, przygotowywało się żeby było w co ubrać choinkę. I wszystko było z tych własnych takich ozdób ubrana choinka. Te aniołki i te bombki to też były więcej z bibułki takie jeżyki. Albo ze słomy znowu, ale tak na okrągło się słomę rozprasowaną. Kółka takie się łącyło i na krzyż, na krzyż i też taka bombka wychodziła. (…) takie koszycki znowu się robiło takie ze słomy, z prasowanej słomy kosyczki na cukierki. Z bibułki te kosyczki i ze słomy. Dawało się dużo też słomy i gwiazdy to też już wtedy robiły, ale więcej bibułkami. (…)
        Przeważnie na choinkę, a tak do zabawy to kiedyś to też nie było tych lalek to i słomkową się dziecku podało i się bawiło albo znowu z gałganków się szyło. (…) Dla chłopców to przeważnie to te kapelusiki się szyło to się cieszyły. Od słońca. (…) to jest sopelek na choinkę taki podłużny, podobny jak z lodu ukręcony, sopelek się nazywa, ale i okrągłe bombki też robię. (…) no jeszcze te laleczki, ozdoby. (…)
        I: Czy ważne jest gdzie się wiesza zabawki na choince?
        HK: Nie to jak się zaplanuje. (…) a na szczycie to zawsze albo duży anioł , albo duża gwiazda. (…) tylko choinkę, albo stroik takie gałązki. Podłaźniczki były kiedyś (…) a to były takie wiszące wianki albo z sosny, albo z jodły, albo z kłosów. Nawet z kłosów były. Ja miałam z lnem, z ziołami tam taki wianek i do tego się przywiązywało ze słomy te gwiazdki czy sopelki, czy tam aniołki, czy pomieszane. (…)
        (…) oj kiedyś to się robiło na ściany ozdoby ze słomy. A normalnie się klej robiło z żytniej mąki, słomę się prasowało, też tak się porozdzierało, prasowało się słomę. Taka złocista była jak na słońcu wysuszona. Wzory były na pergaminie odbite, narysowane czy koty, czy jelenie, czy baletnice takie laleczki. Na ten wzorek z lewej strony się po prostu przyklejało słomę, a z tej co było narysowane brzytwą się, kiedyś się mężczyźni brzytwą golili nie żyletką. To się brzytwą to wycinało te wzorki, że były dziurki tam. Tam, gdzie nogi, gdzie co to było wszystko wyrysowane, że były dziurki powycinane. No i potem się na płótno albo na szare się naklejało te całe koty, czy baletnice albo jelenie. Pawie, o jakie ładne pawie były ze słomy też. I się przyklejało albo na szare płótno albo na malowane zielone, czy nawet na czarne żeby dobrze te wzorki było widać. I na ścianę takie całe makaty się wieszało. Albo były wyszywane albo ze słomy, haftowane były też. (…)
        I: A jak dzieci były małe to robiła dla nich Pani jakieś zabawki?
        HK: Tak. (…) przeważnie takie laleczki. Z kłosów nie dałam, żeby w oko nie weszło, tylko ze słomy samej. Laleczki albo koniki albo koziołki. To jak małe to się wieszało nad wózkiem taki łańcuszek z tych i sobie tak łapało, tak jak są te różne sztuczne to i takie się zrobiło laleczki się powiesiło i dziecko się zabawiło. (…)
        (…) koziołki, bo to herb Lublina, takie lubelskie, a koniki no bo to taka wiejska, wiejskie zainteresowanie konikami. Teraz to jeszcze bardziej, bo koniki są jak w skansenach. Mało gdzie. Gdzie konika się ujrzy. (…) kogutki się robiło też, ptaszki na choinkę też się robiło i wieszało się. Ze słomy skrzydełka, wszystko było ze słomy (…) tak były wiązane, jak aniołki i łączone, plecione. Ten środek był upleciony jak mały sopelek. I ogonek i głowę i skrzydełka poprzywiązywało się, poprzyklejało. Kiedyś klej to tylko był z żytniej mąki. Gotowaną wodą się zaparzyło mąkę, się mieszało i był klej. Jeszcze te słoneczniki robiłam długo takim klejem. Środki wyklejałam. (…) ten jest lepszy, bo nie rozmoknie i się nie rozkruszy, a z mąki to się rozkruszył jak się przycisnęło, gdzie i odpadał gorzej. Tylko po prostu nie było innego, to się taki robiło. Wszystko samemu się robiło. (…)
        Do laleczki najpierw się robi ten szkielet. Ręce najpierw się wiąże, uplotkę się robi na koronę, na warkoczyki i potem się to łączy, a dopiero potem spódniczkę i bluzkę. Tak się ubiera tylko. (…) wygląda jak z bibuły, ale to jest z liścia kukurydzy. Tam się suszą właśnie wybielone to są liście kukurydzy, kukurydzy z kolby. Liście się obiera i po prostu się wybiela, na słońcu się wybielają. Potem wybielone się barwi na różne kolory. Na te bluzki są przeznaczone.
        I: Z tych liści kukurydzy coś Pani jeszcze robi?
        HK: Też można laleczki robić, ale nie ma na to czasu, żeby i to i to robić. Zresztą z tej słomy się szybciej mi się zdaje nam robi. Robimy ze słomy . (…) kiedyś robiłam z liści kukurydzy. (…) z bibułek, ze słomy i z tych liści kukurydzy. Ale to te liście kukurydzy to też teraz nie dawno, bo kiedyś się nie siało nawet tej kukurydzy. (…)
        I: Czy gdzieś się sprzedawało zabawki?
        HK: Kiedyś tylko dla siebie. Były na targach, ale to więcej sklepikarze byli, jeszcze za moich czasów to żydowskie sklepy były. To oni po prostu nie robili tylko kupili od kobiet we wsi i potem na targu sprzedawali, czy w sklepiku. A przeważnie tośmy właśnie kupowali w tych sklepikach te do lalek, te główki i do aniołków. Do aniołków to inne główki, do lalek inne główki (…) do aniołków to tam z jakimiś lokami jeszcze były takie jasne, a do lalek to znowu inne były z warkoczami, no już takie były dostosowane. No i te takie jak do pajaców ręce, nogi i to sie nawet ruszało. Jak pajacyk taki był z tekturki. I to sie ubierało potem w strój ludowy czy na chłopca, czy na dziewczynę. (…) z bibuły. I potem się dopiero ubrało siei była gotowa laleczka. (…) jeszcze takie były z bibuły klejone owoce przeważnie, gwiazdy owoce, gruszki, jabłka to można było kupić w mieście na targu. (…)
        Na Boże Narodzenie to się robiło pająki ze słomą takie, tylko że ta słoma była innymi ozdobami ubierana. (…) to były więcej ubrane te bombeczki takie bożonarodzeniowe z bibułki. To te były znowu gwiazdki, a wiosenne to były bazie topoli z bibułki, kwiaty takie jak kwiaty jabłoni najczęściej, zawilce, kaczeńce takie były z bibułki powyrabiane. I taka była ozdoba. A znowu na lato przeważnie w różne takie kwiatuszki. W każdym mieszkaniu jakiś pająk wisiał (…) ozdoba taka była, belki były u sufitu (…) przeważnie w środku sufitu, tak nad stołem gdzieś. (…)
        I: A komuś się darowało takie zabawki
        HK: No przeważnie chrześniakom (…) no bo jak to chrześniakowi trzeba na święta coś podarować. Zamiast kupić to się zrobiło i się podarowało. Na Wielkanoc to przeważnie pisanki znowu. To kto przyszedł oblać to dostawał pisankę. Chodziły po dyngusie to dostały pisankę no i jajka nie raz bo jajka sobie sprzedali i mieli pieniądze, ale kto więcej uzbierał pisanek to się chwalił. (…) Kolędnicy też, przeważnie chłopcy chodzili po dyngusie i po kolędzie. Na Boże Narodzenie jak Herody chodziły to znowu z choinki skubały. Tu odgrywały teatr, a tu coraz skubnął cukierki, czy tam laleczkę jakąś, a przeważnie Żyd i do torby za plecy. (…)

        PRACA
        (…) Teraz to podział mamy. Synowa robi te laleczki wszystkie, ja jeszcze babajagi robię, bombki i gwiazdki. A wnuczki też już robią gwiazdki, ale takie inne wyklejane z prasowanej słomy. To też przyjeżdżają do mnie, przynosimy ławę, na wersalce siadają i jedna prasuje, jedna rozdziela te słomki, bo to trzeba nożyczkami porozdzielać najpierw, druga prasuje, trzecia już tam przykleja, czwarta wiąże. Taśmowa robota idzie. (…) żelazkiem (…) tylko żelazko na węgle kiedyś były.
        (…) Najwięcej jest latem dlatego że latem trzeba i zbierać, i kiermasze są różne i wystawy. Także najwięcej latem. I zbierać i posiać. Jak suche kwiaty, trawy to też siejemy i suszymy sami. To najwięcej jest latem pracy. Zebrać i wysuszyć i wybielić żeby na zimę było z czego robić. (…)
        I: A przy robieniu śpiewało się piosenki ?
        HK: Tak śpiewało się. Piosenki ludowe (…) a przeważnie babcia to takie piosenkę, jak się dziewczyna chłopcu spodobała: (Pani Helena śpiewa )
        „Dziwują się ludzie i ja sama sobie
        Po czym żem się Jasiu, po czym żem się Jasiu
        Spodobała Tobie
        Czy po tych koralach, com ich nie nosiła
        Czy po roboteńce, czy po roboteńce
        Com się nie leniła
        Spodobałaś mi się jak żeś żytko żeła
        Stajem z roli zorał, stajem z roli zorał
        Tyś się nie rozgięła
        Stajem z roli zorał, na drugie się przeszedł
        Tyś se wyjmowała, tyś se wyjmowała
        Z prawej ręki oset
        Spodobałaś mi się po Twej pięknej mowie
        Żeś umiała nosić, żeś umiała nosić
        Wionecek na głowie”
        To taką piosenkę przeważnie albo znowu takie też skoczniejsze tylko już pozapominałam. Gdzieś kiedyś to spisywałam. Gdzieś tam mam w zeszycie na strychu. Jak pracowałam w Klubie Rolnika i byłam przewodniczącą Koła Gospodyń tośmy odgrywali, bo zespół prowadziłam też taki ludowy. (…) to i wesela, jeszcze zaniosłam do gminy takie nagrane na projektor filmowy było nagrane wesele to zaniosłam, jak już skończyłam tą działalność to gdzieś trzymają w archiwum. (…) Koło Młodzieży wiejskiej też było i też w zespole młodzież brała udział no i mieli zakupiony ten projektor filmowy. Tośmy nagrywali sobie, a to „Prządki” śmy odgrywali jak kiedyś się schodzili i przędli, pierze darły. (…) i chrzciny i Herody, z Królem Herodem jak kiedyś chodzili. Tośmy to wszystko odgrywali, to wszystko spisywałam, scenariusze pisałam też sama (…) gdzieś to jest, ale już nie wiem gdzie. W Wojewódzkim Domu Kultury prawie wszystkie mają tam gdzieś w archiwum też. Bośmy i na przeglądy jeździli do Nałęczowa, do Kazimierza. (…) Były skrzypki, harmonia, bęben i trąbka. (…) czterech muzykantów mieliśmy. Struski to jeszcze gra, ten harmonista tylko z zespołem z Trzcińca. (…)
        Przeważnie rodzinnie, ale koleżanki moje też przychodziły i się uczyły. Znowu pisanki pisać, moja babcia nie umiała pisanek pisać tylko sąsiadka. To do sąsiadki się schodziliśmy. A te różne wyklejanki to nie raz tak grupowo też robiły dziewczyny na ściany. Przy okazji i rozrywka była i piosenki zaśpiewały i to kleiły, wycinały. A nie raz to i chłopcy wpadli z muzykantem i zabawa potem była. Kiedyś nie było telewizorów i było dużo inne życie we wsi. Każdy sobie sam jakoś urozmaicał to życie. (…) spotykali się częściej. Na polach też piosenki było słychać jak razem robili. Do kopania kartofli, jak usiedli tam gdzieś pod gruszą pożywiali się to i piosenkę zaśpiewali na odpoczynek. Przy kopaniu to nie można bo ciężko, ale przy żniwie to też tak samo. Jedni drugim odrabiali. (…)
        KOLORY, BARWNIKI
        Kiedyś z białej słomy się tylko robiło (…) bo słomy w takich kolorach naturalnych się nie umaluje, nie ubarwia się. Tylko jak już od bawełny, wełny jak nastały te kolory dopiero zaczęłam malować. Wypróbowałam, że się ubarwi. Też gotuje się. Normalnie tak samo się gotuje jak materiał. Barwnik się sypie na wodę i się gotuje. Wkłada się słomę i się barwi, ale kiedyś, to tylko były białe. (…)
        Roślinne barwniki, to były robione na Wielkanoc do malowania jajek. Jak się pisanki robiło, to się robiło tak z kory dębu, to wyszła albo brązowa albo czarna. W zależności od tego ile się dało tej kory. To też się moczyło, potem się zagotowało i potem dopiero się jajka wkładało. Z kory olchy, to były albo czerwone albo brązowe. Z bazi topoli, to były takie zielonkawo pomarańczowe kolory. Z bazi leszczyny żółte były, a na zielone to się robiło z żyta. Żyto takie o na polu rośnie zieloniutkie. Ten szczypiorek się rwało i się moczyło. Dużo tego trzeba było narwać, namoczyć w jakimś wiaderku i potem się zagotowywało, przecedziło i był taki zielony kolor z tego. (…) Słomy nie ubarwi (…) słoma nie przyjmuje. Jakaś taka jest śliska. Skorupka przyjmie, a słoma nie przyjmuje tego barwnika naturalnego. (…)

        MATERIAŁ
        (…) to z pszenżyta przeważnie robię (…) i z żyta też, ale z pszenżyta takie są grubsze i takie mają te długie wąsy. No to już tak ładnie wygląda ten aniołek. (…) taki jest promienisty. (…) i gwiazdy widziałam w tym katalogu.
        (…) To trzeba żyto kosić przeważnie jak jest jeszcze niedojrzałe, takie zielonkawe. I na słońcu się wybiela najpierw na garściach. No kosić też nie kosiarką jak teraz tylko albo kosą albo sierpem. Kiedyś tośmy sierpem żeli, żeby się nie połamała ta słoma. Na kapelusze, na ozdoby, na wszystko to takie sierpem cięte. I się układało cieniutko na garściach, tak na pogodę się patrzyło, żeby pogoda była, słońce i przez noc na rosie leżało tak na garściach i w dzień na słońcu. I codziennie musowo było te garście przekręcać. Z jednej strony na drugą. Jeszcze tak pomieszać żeby każde źdźbło było takie widoczne na słońce wystawione. I tak wybielała bielusieńka jak teraz mam wygotowaną. A teraz, jak już dużo przygotowujemy tej słomy na ozdoby, żeby na kiermasze i dla siebie starczyło to się po prostu wybiela też na słońcu. Z zieloności musowo wybielić, ale już nie tak pieczołowicie. Już tak się nie przekręca tej słomy tylko z garść najwyżej aby taka pożółciała chociaż. Potem jak się tnie, te kolanka się odcina, listki się ściąga, to już teraz wnuczki to robią i potem się powiąże w takie o pęczki. To tak każdą sie posortuje jeszcze. (…) od samego dołu to idzie na gwiazdki, ze środka to idzie na kapelusze. Na duże gwiazdy podatna jest taka słoma, ta środkowa. Długa i taka no wydajna jest. Do kapeluszy (…) więcej się uplecie. To przecież trzeba jedną w drugą wkładać, nastawiać to się więcej uplecie z takiej jednej długiej słomki. No, a ta od kłosków no to na aniołki i na bombki. Na aniołki takie słomkowe (…) I wtedy jak taka powiązana ta słoma już jest, to ja teraz jeszcze gotuję w takim roztworze na wodę utlenioną. Ze dwie do trzech godzin się gotuje. (…) z wodą rozmieszana jest z wodą utlenioną (…) a prawie pół na pół. Takiej tej wysokoprocentowej. No i gotuje się do trzech godzin, żeby tak ładnie wybielała. (…) A kłosy też, tak samo się bierze i tak samo wygotowuje i na słońcu suszy. Więcej z kłosów dlatego, że jak od tej słomy odcinaliśmy te kłosy no to się marnowały. To przecież ziarna jeszcze i tak mi szkoda było. I coś wymyślić. Najpierw wymyśliłam te kwiaty słoneczniki, a potem i aniołki. To i robimy i duże aniołki i małe aniołki, żeby się nie marnowały kłosy, żeby wykorzystać. (…) kiedyś to było tak, że przeważnie śmy kobiety to robiły, a teraz to jak już całą rodziną robimy to syn kosi, synowa zbiera, a ja dokąd mogłam. Teraz to już tak nie bardzo mogę chyłkę robić to synowa zbiera, wnuczki też. No i na garście kładą. Potem, kto ma czas to idzie przekręca te garście i jak już tak pobieleje, pożółcieje chociaż no to się jeszcze w snopki i w snopkach jeszcze pod stodołą stoi i jeszcze wybiela. Jeszcze nie tak każde źdźbło z garści się wybieli, to jak potem pomieszane w snopku ,to się wybieli. I, jak już się tak wybieli pod stodołą , no to nie raz jak na deszcz nie chce się znosić i znowu wynosić to folią teraz przykrywałam (…) pod stodołą słoma się suszy, a folia przybita do ściany, opuszczam na noc, cy na deszcz, żeby nie zmokło. Bo jak zmoknie takie podsuszone to już czarne. Na nic jest. (…) już do wyrzucenia.(…)
        I: Ta słoma się nie łamie?
        HK: Bo jest zmoczona. Wybielona, wysuszona, a przed robotą idę pod kran polewam dobrze tak ciepłą wodą poleję, odstawię i potem robię. Jak wysycha to znowu pójdę poleję. (…) I ona jest jeszcze elastyczna dlatego, że to zielonkawe żyto sie kosi. Z tym sokiem takie cieniutkie i jest jeszcze to źdźbło skórka ta z źdźbła nie skruszała i jest elastyczne przez to. Jak jest przejrzała to już na nic. (…)
        I: A jakich nici się używało?
        HK: Przeważnie lnianych. Lniane były takie. (…) aniołka teraz pokażę (…) to się najpierw robi skrzydełka (…)
        SPLOTY
        HK: Teraz co plete tą bombkę to taka spiralna, splot spiralny. (…) tylko liczę właśnie liczę słomki. Jak sopelek to z pięciu słomek, a jak okrągła to z siedmiu słomek. (…) zazwyczaj to, jak białe bombki to białą nitkę, a jak jest z kolorową słomą to i kolorową nitkę. A i do białego jak się weźmie to też dobrze widać, gdzie jest nitka. To tylko przy zawiązaniu nitka jest i do powieszenia, a tak to wszystko jest ze słomy. Z siedmiu słomek będzie bombka okrągła. (…) te bombki to się nauczyłam nie od mojej babci tylko od takiej twórczyni ludowej koło Krasnegostawu mieszka. (…) bo ja byłam kiedyś, pracowałam w Klubie Rolnika też w Wielkolesie. Jeździłam na kurs do Gardzienic. Taki Uniwersytet Ludowy kończyłam tam. Żebym mogła pracować w Klubie Rolnika to ten Uniwersytet Ludowy musiałam skończyć. No i zaprosili ją tam na pokaz, bo przecież zajęcia z dziećmi się też robiło w klubach, to żeby nie wołać to nas uczyli, żeby nie zawsze zapraszać twórców. No i ona właśnie to pokazała i ja od razu to pojęłam. Żadna się nie nauczyła, a ja od razu. Tak się dziwiła i mówi „Ale Pani pojętna, od razu się nauczyła”. Wzięłam od niej te słomki i zaraz zaczęłam pleść te bombki. Ona tylko podłużne robiła, a ja okrągłe wymyśliłam jeszcze.

        PIERWSZA ZABAWKA
        HK: Jakieś chyba gwiazdki początkowo tylko robiłam. (…) a od pięciu lat już się coś tam patrzyło się patrzyło. Podawałam początkowo coś tam tej babci, a potem spróbuj, no zrób to coś się zrobiło. Czy ładne było, czy nie ładne (…) ja to wszystkie lubię i wszystko lubię robić. Tylko boję się jak to będzie jak nie będę mogła robić. Proszę Boga żebym mogła do końca robić. (…) A mam taki wiersz ‘Dary lata” jak zbieram to na te wszystkie ozdoby. Pozbieram posplatam. (…)